„Głód” – recenzja

Choć z biegiem lat książki Grahama Mastertona zaczęły wydawać mi się dość „luźne” i zdecydowanie mniej straszne, niż gdy je czytałam w wieku nastoletnim, wciąż jest to jeden z moich ulubionych autorów. Zdecydowanie bardziej wolę jego powieści od twórczości konkurenta – Stephena Kinga. Jak tylko na rynku ukazuje się coś nowego, daję temu szansę. Podobnie było z „Głodem”, czyli nowością wydaną przez zakrzewskie wydawnictwo Replika.

„Głód” to powieść niepokojąca. Nie tylko horror, ale również coś w rodzaju rozgrywającego się w teraźniejszości science-fiction. Żadnych duchów, potworów czy zombie. Tematyka jest tym bardziej przerażająca, że realna. Otóż na świecie jest nas coraz mniej, w związku z czym w teorii żywności nie powinno zabraknąć, w praktyce jednak eksploatujemy ziemię coraz bezwzględniej, nie licząc się ze środowiskiem i tym, co może nam przynieść zniszczenie go.

W swojej nowej powieści Masterton pokazuje, co się stanie z ludzkością, gdy nastąpi klęska. Co prawda nie naturalna, bo wywołana rękami wroga – nie zdradzę kogo i dlaczego, gdyż pozbawiłabym tym czytelnika zabawy podczas lektury – ale doprowadzająca do tego samego stanu: wyginięcia części populacji. Wyginięcia o tyle strasznego, że powolnego i nieodzownego. Po drodze ludzie popadają w szaleństwo, mordują się nawzajem, katują i gwałcą. Tracą człowieczeństwo. Jedni gonią, inni uciekają. A w pewnym momencie uciekają już wszyscy, nawet przed samymi sobą i odbiciem w lustrze.

Muszę przyznać, że „Głodem” Masterton mnie zaskoczył. Nie zawiodłam się. Wręcz przeciwnie, mój niegdyś ukochany autor horrorów bardzo podoba mi się jako twórca powieści realistycznej. Takiej bez potworów, duchów, szeptów zza ściany i rąk sięgających spod ziemi. Liczę na to, że kolejna powieść zostanie utrzymana w podobnym klimacie. A tę wam oczywiście gorąco polecam.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Graham Masterton, Głód, Zakrzewo, Replika, 2017