„Koła idą w ruch” – recenzja

Recenzja książki „Koła idą w ruch”.
Najprawdopodobniej najlepsze vademecum o pociągach dla najmłodszych ever!

Auta, motory, samoloty, statki, pociągi, czyli wszystko to, co jest zmechanizowane i służy do transportu jest w ostatnim czasie obiektem wzmożonego zainteresowania moich synów. Jeden, nieco starszy, całymi dniami rozprawia o samochodach; nieustannie ogląda je, a kiedy jesteśmy na spacerze rozpoznaje marki po znaczkach. Młodszy z kolei kocha pociągi pod każdą postacią. Buduje tory z duplo, puszcza kolejki, a ponieważ mieszkamy w miejscowości leżącej na szlaku linii Kolei Mazowieckich, codziennie, obowiązkowo chodzimy na spacer w okolice stacji, aby móc obejrzeć przejeżdżające pociągi. W przeciwnym wypadku jest lament i płacz.

„Koła idą w ruch” od razu przypadła do gustu mojemu małemu fanowi pociągów. Powiem szczerze, że spodziewałam się czegoś innego po tej książeczce. Myślałam raczej, że będą to jakieś rymowane historyjki o pociągach z zabawnymi, bajkowymi ilustracjami. Okazało się, że książka jest bardziej „poważna”. Co w niej zatem znajdziemy?

Pociągi, pociągi i jeszcze raz pociągi! Lektura przybliża nam różne rodzaje pociągów od czasów ich powstania aż do czasów współczesnych. Poznamy pierwsze lokomotywy parowe, w tym Mallarda – najszybszą z nich, lokomotywy spalinowe, dalekobieżne (w tym najsłynniejszy Orient Express), elektryczne czy towarowe. Dowiemy się też o rodzajach wagonów i tego, co można w nich przewozić. Dużo miejsca poświęcono współczesnym pociągom. W książce jest mowa o metrze, pociągach podmiejskich dowożących ludzi do pracy czy szkoły, a także o najszybszych pociągach świata, wśród których wyróżniono Acelę (najszybszy pociąg w Stanach Zjednoczonych) oraz Maglev (najszybszy pociąg świata, w Chinach).

Jeśli mam być szczera, książka do mnie nie przemówiła ani pod względem graficznym, ani pod względem tekstu. Odnoszę wrażenie, że książka (biorąc pod uwagę ilość tekstu) jest zbyt poważna dla małych dzieci i zbyt banalna dla prawdziwych fanów pociągów. Momentami czułam się, jakbym czytała zlepek różnych ciekawostek z Wikipedii. Jednak to nie moje zdanie jest tu kluczowe – co dobitnie podkreślam.

Otóż, mój mały fan pociągów, jest tą książką wprost oczarowany, uwielbia ją. Mimo że ma 3 lata, dzięki niej potrafi rozpoznać każdą lokomotywę i każdy wagon. Nieustannie ją ogląda i każe sobie ją czytać średnio 3-4 razy dziennie, w tym obowiązkowo przed snem.

Wychodzi więc na to, że my, dorośli, możemy myśleć jedno, a nasze dzieci – zupełnie coś innego. Myślę, że tym razem warto jednak posłuchać opinii mojego dziecka, nie mojej, bo to dla nich książka jest skierowana. Ja, jako matka, jestem niezmiernie szczęśliwa, że mój maluch ma już swoje zainteresowania i dużo na ich temat wie, a z drugiej strony… nie chcecie widzieć mojej miny, gdy piąty, dziesiąty, piętnasty, dwudziesty raz z rzędu muszę ją czytać. Dziś jestem już na takim etapie, że zamykam oczy i recytuję tekst z pamięci, co jest niewątpliwym ułatwieniem.

„Koła idą w ruch” to książeczka, która z pewnością spodoba się wszystkim fanom pociągów, lokomotyw i maszyn jeżdżących po torach. Uprzedzam jednak, że jeśli tytułowe koła pójdą w ruch, wy, kochani rodzice, pójdziecie w ruch razem z nimi i to każdego dnia.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Stephanie Morgan, Joe Bucco, „Koła idą w ruch”, Babaryba, Warszawa, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat