„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” – recenzja

Opowieść zaczyna się od momentu, w którym Davey dzwoni do Hannah przez pomyłkę w sprawie pracy. To przypadkowe połączenie staje się zalążkiem ich relacji. Hannah, mieszkająca w Londynie, z początku nie jest pewna, czy to przypadek, czy Davey naprawdę zamierzał do niej dzwonić. Jednak, gdy otrzymuje od niego wiadomość potwierdzającą jego zamiary, zaczynają wymieniać wiadomości. Choć dzieli ich tysiące kilometrów, to łączy ich lekkość rozmowy i poczucie humoru.

W miarę jak ich rozmowy stają się coraz bardziej osobiste, przyjaźń na odległość przeradza się w romans. Elle Cook potrafi przekazać subtelność i delikatność uczuć między bohaterami. Czytelnik wraz z nimi przeżywa te chwile szczęścia i nadziei, a także rozczarowanie, które niespodziewanie następuje. Kiedy Hannah przyjeżdża na lotnisko w Londynie, aby spotkać Daveya, okazuje się, że go tam nie ma. To moment, który burzy marzenia o miłości na odległość i sprawia, że bohaterka odczuwa ból i smutek.

Autorka w niesamowity sposób buduje emocje i związki między bohaterami. Jej zdolność do tworzenia realistycznych postaci i autentycznych dialogów przyciąga czytelnika i sprawia, że utożsamia się z ich przeżyciami. Czytelnik jest świadkiem ich wzlotów i upadków, radości i smutku.

„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” to powieść, która potrafi wciągnąć czytelnika w piękną historię o miłości na odległość. Elle Cook debiutuje niesamowicie obiecująco, potrafiąc kreować realistyczne postacie i emocje. Cała historia jest pełna emocji i refleksji. Ta książka na pewno pozostawi po sobie trwałe wrażenie i skłoni do zastanowienia się nad losami bohaterów jeszcze długo po jej przeczytaniu. Elle Cook to autorka, na którą warto zwrócić uwagę. Jestem pewna, że wielu czytelników z niecierpliwością będzie oczekiwać na jej kolejne dzieła.

Magdalena Chmielewska
(magdalena.chmielewska@dlalejdos.pl)

Elle Cook, „Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam”, Warszawa, Muza, 2023.