Kilka lat temu, zupełnie przypadkowo, wpadła mi w ręce książka „Niebo. Pięć lat w sekcie.” Opowiadała ona historię dziewiętnastolatka spod Białegostoku, który wpadł w sidła sekty. Opis tego, co przeżył on i inni członkowie zgrupowania, mocno mną wstrząsnął. Mimo to, gdzieś w oddali doszedł do głosu mój wrodzony sceptycyzm. Zastanawiałam się jak to jest możliwe, że ktoś zupełnie obcy steruje moim życiem; że uzurpuje sobie prawo do podejmowania za mnie decyzji. Nie mogłam uwierzyć, że człowiek jest w stanie poddać się czyjejś woli za cenę upodlenia, trwałego kalectwa, a nawet życia.
Jak się okazuje, jest to możliwe. Historia zna wiele przypadków sekt, których gorliwi wyznawcy w imię wyższych idei czy wierności swojemu guru dokonywali makabrycznych czynów. Jedną z takich historii przedstawiła Naomi Ragen.
„Nic nie mów” to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Jest połączeniem literatury faktu, powieści psychologicznej, thrillera i literatury kobiecej. Wszystkie nurty są zrównoważone, ciężko wskazać tu jeden, który byłby dominujący. Dodatkowo dowiadujemy się wiele na temat samego judaizmu oraz mechanizmów działania sekty.
Powieść przedstawia historię wielodzietnej rodziny Goodmanów. Cała fabuła prowadzona jest dwutorowo. Dwa plany czasowe przeplatają się ze sobą, dając czytelnikowi pełen obraz rodziny. Danielle to piękna kobieta, żydówka amerykańskiego pochodzenia, żyjąca pod dyktando apodyktycznej matki. Z kolei Shlomie (jej mąż) cały swój wolny czas poświęca na studiowanie Tory i zgłębianiu wiary w Boga. Podobnie jak Danielle chciałby wyjechać do Izraela, do ziemi przodków. Para postanawia szybko się pobrać i założyć rodzinę. Prawdziwą rodzinę – pełną harmonii i szczęścia, spełniającą się w wierze w Boga. Młodzi małżonkowie z trójką dzieci postanawiają zrealizować swoje marzenia i przeprowadzają się do Izraela. Tam pojawiają się kolejne dzieci i kolejne problemy. Shlomie nie potrafi sprostać obowiązkom ojca i głowy rodziny. Coraz częściej znika w swoim świecie, aby móc dostąpić boskiej światłości. Nie zauważa, że głęboka religijność z czasem zamienia się w stek bzdurnych teorii, bałwochwalstwo, czary i przemoc…
Kilka lat później do jednego ze szpitali trafiają dzieci Danielli. Jeden z nich ma bolesne poparzenia, a drugi pobity do nieprzytomności pozostaje w śpiączce. Rozwikłaniem tej zagadki zajmuje się śledcza Bina Cedek. Gardzi Daniellą Goodman. Sama będąc matką nie rozumie jak można było w tak okrutny sposób potraktować swoje dzieci. Jednak mroczna tajemnica rodziny, która stopniowo wyłania się z zeznań świadków, dzieci i samej Danielli sprawia, że śledcza Cedek staje na krawędzi obłędu. Zaczyna rozumieć i pragnie udzielić pomocy opuszczonej matce.
Autorka pokazuje jak nietrudno jest wpaść w pułapkę sekty. Nieważne jest wykształcenie, ilość skończonych kursów czy posiadanych dyplomów. Nieważna okazuje się również siła charakteru. Wystarczy chwila zwątpienia, jedna porażka w paśmie sukcesów, moment słabości, aby stać się potencjalną ofiarą. By paść łupem człowieka, który wyssie z Ciebie wszystko – od pieniędzy poprzez wolę życia aż po nadzieję, że jeszcze warto coś dla świata zrobić. Powieść nie jest łatwa w odbiorze. Ale czy literatura zawsze musi być łatwa, piękna i przyjemna? Nie. Bynajmniej nie wtedy, gdy może uświadomić czytelnika, jaki dramat przeżywa rodzina, która padła ofiarą sprytnych manipulacji. I nie wtedy, gdy leży nam na sercu dobro dzieci.
Anna Kantorczyk
(anna.kantorczyk@dlalejdis.pl)
Naomi Ragen, „Nic nie mów”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa, 2017 r.