„Ogród rozpaczy ziemskich” – recenzja

Recenzja książki „Ogród rozpaczy ziemskich”.
Najsmutniejsza książka z elementami komizmu.

„Ogród rozpaczy ziemskich” to książka, która premierę miała lekko ponad miesiąc przed końcem lata. Moim zdaniem Wydawnictwo Znak mogło jednak zaczekać do jesieni, powieść bowiem stanowi kwintesencję tej pory roku. Jesienią ciągle pada, jest wietrznie i ponuro, a nawet kiedy wyjdzie słońce i człowiek już się ucieszy, że zapowiadają się lepsze dni, kolejnego poranka znów nadciąga deszcz. Analogicznie prezentuje się historia stworzona przez Beatriz Serrano – jest smutna, przygnębiająca i depresyjna, a kiedy już czytelnik ma nadzieję na lepszy obrót spraw dla bohaterki, następuje coś takiego jak finał: festiwal surrealistycznej czarnej komedii, w której nie wiadomo, czy się śmiać i cieszyć, czy raczej dać się ponieść fali zgrozy.

Chociaż hiperbolizowana, historia Marisy – głównej bohaterki „Ogrodu rozpaczy ziemskich” – wydaje mi się bardzo prawdziwa i dzisiejsza. Książka opowiada o dziewczynie, która zaprzedała spokój i marzenia w imię zarobku. Ugrzęzła w życiu, którego nie chce, nie potrafiąc się z niego wycofać. Problemy psychiczne zajadane tabletkami na receptę, samotność i ziejąca w sercu pustka – czyż nie jest to specyficzny problem XXI wieku, zwłaszcza młodych osób żyjących w wielkich miastach? Marisa odhacza znaczną większość punktów z listy Nieszczęśliwego Nowoczesnego Człowieka. Niejako w kontrze do niej stoi matka, która może i nie ma dobrego zasięgu telefonicznego, ale za to mieszka na sielskiej wsi. Muszę jednak zaznaczyć, że tylko niejako – nawet matka ma swoje wyzwania psychiczne, XXI wiek nie oszczędza nikogo.

Dla mnie „Ogród rozpaczy ziemskich” to świetna książka. Historia Marisy w pewien sposób przywiodła mi na myśl sytuację zawodową mojej przyjaciółki. Chciałam jej nawet polecić lekturę, ale ostatecznie uznałam, że to nie byłby dobry pomysł. Nie jestem pewna, czy po powieść faktycznie powinny sięgać osoby mogące odnaleźć w Marisie siebie. Biorąc pod uwagę przygnębiające przesłanie książki, raczej nie.

Ostateczny werdykt? Chyba taki, że jeśli jesteście psychicznie w dobrym miejscu lub przynajmniej umiarkowanym, sięgnijcie po „Ogród rozpaczy ziemskich” śmiało. To kawał dobrej książki. Jeżeli jednak macie w życiu gorszy czas, a jest on związany z życiem zawodowym, poczuciem samotności lub braku sensu w życiu, odłóżcie lekturę na kiedyś.

Olga Kublik

Beatriz Serrano, „Ogród rozpaczy ziemskich”, Znak, Kraków, 2025.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat