„Pruski lód” – recenzja

Recenzja książki „Pruski lód”.
Tajemnicza walizka pewnego podróżnika i krwawa zemsta upadłej księżnej…

Mazury, w mojej ocenie, są jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi. Piękne jeziora ukryte pośród lasów; rześkie powietrze, którym aż chce się oddychać; niesamowite wschody i zachody słońca, które można podziwiać na tle nieskażonej cywilizacją natury. Gdy tylko zobaczyłam, że właśnie tam osadzono akcję powieści „Pruski lód” – który dodatkowo jest jednym z moich ulubionych gatunków literackich, czyli kryminałem retro - od razu wiedziałam, że będę musiała go przeczytać.

Pewnego grudniowego dnia do pociągu zmierzającego do Rastenburga wsiadło kilka osób. Każdy chciał dotrzeć na miejsce, gdyż Boże Narodzenie zbliżało się wielkimi krokami. Wśród podróżnych znaleźli się m.in.: wdowiec Sadowski ze swoją córką Miłką, piękna Marta Schellong, Leon – podróżnik oraz Kramer – pastor. Pech chciał, że na tory, po których sunął pociąg, zawaliło się drzewo. Szczęście w nieszczęściu poszkodowani pasażerowie znaleźli nocleg w pobliskim dworze należącym do baronostwa von Redecker. Niestety po miłym wieczorze, nastąpił niezbyt miły poranek, ponieważ jednego z pasażerów znaleziono martwego.

Czy to przypadek, że wszyscy podróżni znaleźli się w tym akurat pociągu? Czy ta śmierć była zwykłym wypadkiem, czy celowym działaniem? Jakie sekrety skrywają pasażerowie? Jaką rolę odgrywa w tej historii tytułowy lód?

Powieść Adama Węgłowskiego wzbudziła we mnie bardzo pozytywne odczucia, choć spotkałam się z nim po raz pierwszy. Miejscami ciężko było się połapać w wątkach, a sam początek – gdy autor wprowadza postacie swojej historii, opisując ich życiorysy – po prostu mnie znudził. Oczywiście w dalszej części książki wszystko znalazło swój wspólny mianownik, jednak nie zmienia to faktu, że miejscami czytelnik będzie musiał uzbroić się w cierpliwość. Koniec końców, w całej tej – dość zagmatwanej i krętej – historii wszystko odnajdzie swoje miejsce, a dezorientacja połączona ze zniecierpliwieniem zostanie nam ostatecznie zrekompensowana.

Na uwagę zasługuje, fenomenalnie wręcz, wpleciona w kryminalną fabułę historia Mazur, które znajdowały się wtedy w zaborze pruskim. Autor doskonale wyjaśnił historyczne zaszłości tamtejszych ludzi oraz ich poglądy, z których dominowały właśnie te nacjonalistyczne będące w późniejszych czasach idealnym gruntem do rozwoju nazizmu. Świetnie został też odwzorowany klimat tamtejszych czasów. Kolejne wątki mieszały się z ówczesnymi zabobonami i legendami, a także kulturą i zwyczajami, tworząc naprawdę zdumiewający i niesamowity historyczny pejzaż tamtych terenów. I to jest chyba największa wartość tej książki. Naprawdę byłam pod ogromnym wrażeniem wiedzy i kunsztu autora, który w umiejętny i nienachalny sposób wplótł w swoją opowieść przeróżne historyczne ciekawostki.

Mimo początkowych „wybojów” lekturę „Pruskiego lodu” polecam wam z czystym sumieniem. Powieść obfituje w intrygi, zdrady; będzie tam i miłość i żądza władzy; magia i tajemnice, a wszystko to w otoczeniu mazurskich jezior i lasów.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Adam Węgłowski, „Pruski lód”, Skarpa Warszawska, Warszawa, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat