„Rewolucja w uczeniu” – recenzja

Recenzja książki „Rewolucja w uczeniu”.
Szkoła uczy obiektywnej wiedzy o świecie, wychowuje, rozwija pasje. A może wcale nie? Może zabija potencjał młodych ludzi, zwłaszcza tych, którzy odbiegają od standardu przyswajania wiedzy?

„Rewolucja w uczeniu” to obszerna książka o zmianie sposobu myślenia o edukacji, pełna kierunków zmian i przykładów na ulepszenie obecnego systemu. W oryginale została wydana w… 1993 roku. Dlaczego jest to powód do niemałego szoku? Ponieważ książki komentujące sytuacje gospodarczą, polityczną czy inną społeczną mają tendencję do tracenia aktualności. Opowiadają o problemie danych czasów, jednak trzydzieści lat później problem może już wyglądać zupełnie inaczej. W lepszej wersji może go nie być. Ale nie edukacja. Pruski model nauczania zakonserwował się jak nowotwór w formalinie i – zgodnie ze zdaniem autorów książki oraz coraz głośniejszym krytycznym dyskursem o szkolnictwie – psuje ludzi, którzy mogliby osiągać znacznie więcej, lubić naukę, rozwijać się w naturalnych dla nich kierunkach i kojarzyć słowo „edukacja” z przyjemnością.

Zanim w moje ręce trafiła „Rewolucja w uczeniu”, miałam okazję przeczytać – i zrecenzować na portalu dlaLejdis – książkę o wiele młodszą, napisaną przez polskiego autora: „Selekcje. Jak szkoła niszczy ludzi, społeczeństwa i świat”. Co prawda spodobało mi się parę propozycji zmian w szkolnictwie zaproponowanych przez Mikołaja Marcelę, jednak w ogólnym rozrachunku przyjęłam tekst jako idealistyczny, a pomysły nierealne do wdrożenia. Nie w Polsce, nie w tej chwili, nie przy tak mało odpowiedzialnym społeczeństwie. Od tego czasu jednak zgłębiłam dużo innych treści poświęconych krytyce edukacji w modelu pruskim. Wysłuchałam rozmów Marceli i sarkastycznych, acz interesujących komentarzy Krzysztofa M. Maja. Nadal nie uważam, by tak śmiałe reformy edukacji były możliwe w naszym kraju, niemniej sądzę, że gdybym obecnie czytała „Selekcje”, byłabym wobec zawartości mniej sceptyczna.

Co to ma wspólnego z „Rewolucją w uczeniu”? Sporo. Marcela nie wymyślił wszystkiego, co umieścił w książce. Podał rozwiązania, które już istnieją i są testowane na świecie. Do tych samych i podobnych rozwiązań odnieśli się Gordon Dryden i Jeannette Vos. Cała trójka oparła się na naturalnym procesie nauki człowieka, który w ramach modelu pruskiego zostaje całkowicie zaburzony. Model ów nie wykorzystuje wszystkich zmysłów, co szkodzi zwłaszcza osobom przyswajającym widzę inaczej niż wzrokowo. Nie odnosi się do wszystkich rodzajów inteligencji, wybiera za to jeden i czyni go najważniejszym. Nie pozostawia swobody, niezależności ani decyzyjności uczniowi. Tworzy ludzi od szablonu, których wartość wyraża się w cyfrze. 5 – jesteś dobry. 1 – jesteś do niczego.

Mimo iż „Rewolucja w uczeniu” wydaje się niezłą cegłą, czyta się ją przyjemnie i szybko. Została napisana dużą czcionką, a ścisły tekst przeplatają ramki z najważniejszymi informacjami i cytaty (tych drugich akurat nie lubię). Na dodatek na początku podano metodę na szybkie przeczytanie całości, a raczej szybkie przyswojenie tego, co w książce najważniejsze. Nie zdradzę jej, ponieważ jest to sposób wykorzystywany także w ramach szybkiego czytania książek naukowych, o czym często mówi wspomniany już Maj na swoim kanale na YouTubie. Warto ów sposób poznać. I w ogóle warto przeczytać „Rewolucję w uczeniu”. Nawet jeśli jest się wiele lat po zakończeniu nauki w szkole i nie ma się dzieci, znajdzie się w niej wartość. Człowiek uczy się całe życie, więc poznanie sposobu, dzięki któremu będzie się to robiło przyjemnie i – co najważniejsze – naturalnie, stanowi skarb.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Gordon Dryden, Jeannette Vos, „Rewolucja w uczeniu”, Zysk i S-ka, Poznań, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat