„Sezon duchów. Osiem upiornych opowieści na długie zimowe wieczory” – recenzja

Recenzja książki „Sezon duchów. Osiem upiornych opowieści na długie zimowe wieczory”.
Wiosna tuż-tuż. Zanim jednak nadejdzie, można po raz ostatni zajrzeć przez okno opuszczonego domu – ciemnego, wilgotnego. A nuż się okaże, że nie jest to miejsce aż tak ciche, jakim się wydawało.

Antologia opowiadań „Sezon duchów” wydana pod koniec 2022 roku przez Zysk i S-kę to – jak zdradza dopisek pod główną częścią tytułu – „osiem upiornych opowieści na długie zimowe wieczory”. Co prawda zima już się kończy, a ciemne wieczory stają się coraz krótsze, niemniej mroczna propozycja literacka bardzo mi się spodobała. Ba! opowiadania przypadły mi do gustu nawet bardziej niż te zaprezentowane w zbiorze „Duchy nocy wigilijnej”, skądinąd tego samego wydawnictwa, który przeczytałam niedługo wcześniej.

Jak to z antologiami opowiadań bywa, utwory należące do różnych autorów nie są równe ani pod kątem długości, ani z uwagi na poziom grozy czy też utrzymywanie uwagi czytelnika. Weźmy na przykład pierwsze opowiadanie pt. „Dom w czerni i bieli”. Czytało mi się je przyjemnie i byłam ciekawa zakończenia, niestety finał mnie rozczarował. Znacznie lepiej pod tym względem wypadła kolejna pozycja, czyli „Lokator Thwaite’a”, która dodatkowo ma świetny klimat epoki wiktoriańskiej. Podobną aurę starych czasów mają „Fotel Chillinghamów” i „Odosobnienie”.

Moim ulubionym opowiadaniem z antologii „Sezon duchów” został „Potwór”. Chyba dlatego, że mam słabość do dziwnych stworów, hybryd i monstrów. Ukazana w nim historia wzbudziła we mnie dreszcze na kilku płaszczyznach. Pierwszy większy niepokój wprowadziły lokalne legendy zilustrowane na obrazach wiszących na ścianach w pensjonacie. Mroczne były też poszukiwania nieodkrytego dotąd stwora prowadzone podług zasady po trupach do celu, i to dosłownie, relacje małżeńskie i gorączkowe majaki głównego bohatera popychające go do szaleństwa.

Natomiast najmniej przypadło mi do gustu opowiadanie pt. „Lily Wilt”. Sprawia wrażenie raczej czarnej komedii niż horroru. Czytając je, ani przez chwilę nie byłam w nastroju grozy. Muszę jednak zaznaczyć, że przynajmniej przeczytałam całość, czego nie mogę powiedzieć w odniesieniu do „Węgorzowych śpiewakach”. Ten utwór znużył mnie po kilku kartkach, więc dałam sobie z nim spokój.

Ostatecznie „Sezon duchów” uważam za książkę niezłą i wartą jednorazowego przeczytania przez fanów delikatnej grozy, którzy lubują się w zbiorach opowiadań i z namiętnością oddają się wszelkim nowym wydaniom. Jeżeli jednak rozważacie rozpoczęcie przygody z horrorem lub szukacie porządnej dawki grozy na koniec zimy, poszukajcie czegoś innego.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

„Sezon duchów. Osiem upiornych opowieści na długie zimowe wieczory”, red. Robert Cichowlas, Zysk i S-ka, Poznań, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat