„Śmierć na bogato” – recenzja

Recenzja książki „Śmierć na bogato”.
Jeżeli masz ochotę na polski kryminał z nutą komedii, zajrzyj do recenzji!

Co mają wspólnego weterani wojenni, kapłani Kościoła Katolickiego, osoby uzależnione od przeróżnych substancji psychoaktywnych, lokalni gangsterzy i dwa groźne psy obronne? Cóż, jak się okazuje, sporo – wszyscy zamieszani są w zawiłą, oryginalną historię kryminalną zaprezentowaną w „Śmierci na bogato” przez Jacka Ostrowskiego, autora wielu kryminałów i thrillerów. Fabuła powieści jest poważna, jednak nie zabrakło w niej wątków komediowych. Trzyma w napięciu i wciąga czytelnika w świat przedstawiony, zwłaszcza że do rozwikłania jest więcej niż jedna tajemnica.

Główną bohaterką „Śmierci na bogato” jest Agata, weteranka amerykańskiej armii, która z uwagi na doświadczenia wojenne została oficjalnie uznana za zmarłą i próbuje wieść życie incognito. Niestety ma dużo problemów, w tym zdrowotne i finansowe. Kiedy zatem w jej życiu pojawia się pewien ksiądz, przyjmuje jego tajemniczą i dziwaczną ofertę. Tak oto rozpoczynają się jej dwa śledztwa: osobiste (kim jest) i kryminalne (o co chodzi w przedsięwzięciu, którego się podjęła). Nas, jako czytelników, czeka rozwikłanie jeszcze jednej zagadki – przeszłości Agaty, która odsłaniana jest stopniowo.

Książka jest ciekawa, a jej czytanie angażuje. Jednakże są aspekty, które, moim zdaniem, stanowią wady. Pierwszy to charakter bohaterki – a także niektórych innych osób – i jej poglądy. Ze względu na kontrowersyjność i umieszczenie w książce niejako na siłę miałam wrażenie, że są to poglądy Ostrowskiego, który postanowił zaprezentować je w białych rękawiczkach. Przykłady to narzekanie na Tuska i wychwalanie Kaczyńskiego, Morawieckiego i Dudy (str. 18), niechęć do pomocy Ukraińcom we względu na wydarzenia z Wołynia (str. 51), krytyka Ukraińców za to, że bawią się w Polsce, kiedy w Ukrainie trwa wojna (str. 58), jak również ukazanie ich jako złodziei (str. 260), przykre komentarze na temat Arabów (m.in. str. 127), nazywanie Azjatów żółtkami (str. 134), komentarz na temat parady równości (str. 257). Zupełnie nie wiem, po co to wszystko znalazło się w książce. Nie miało żadnego celu, do niczego nie prowadziło. Po prostu bohaterka coś mówiła lub myślała.

Drugą wadę w moim odczuciu stanowią dialogi. Są nieżyciowe, naciągane. Trzecia wada z kolei to kwestia opieki nad psem – bohaterce zdarzało się zostawiać swojego czworonoga na długi czas samego, wobec czego pies najwyraźniej karmił i wyprowadzał się wówczas sam. Dodatkowo bardzo kochająca go właścicielka dawała mu do jedzenia słodkie bułki i inne rzeczy, których zwierzę nie powinno jeść, bo szkodzi to jego zdrowiu.

Uważam, że „Śmierć na bogato” to kryminał przyjemny, aczkolwiek jednorazowy. Nie polecam go czytelniczkom portalu dlaLejdis, ponieważ istnieje sporo powieści kryminalnych bez irytujących wad, toteż nie warto tracić czasu akurat na tę. Co prawda przestępcza działalność księdza, w którą wciągnięta została Agata, jest oryginalna i interesująca, niemniej motyw nie został wykorzystany w pełni. O wiele więcej było chociażby frustrujących opisów kontaktów z dwójką bohaterów, których weteranka dostała pod opiekę.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Jacek Ostrowski, „Śmierć na bogato”, Skarpa Warszawska, Warszawa, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat