„Superbabcie” – recenzja

Recenzja książki „Superbabcie”.
Arcyzabawna historia, która rozbawi do łez i młodszych, i starszych.

Niektóre książki, bardzo niepozornie wyglądające, bywają naprawdę zaskakujące. Po książce „Superbabcie” spodziewałam się po prostu zbioru historyjek o babciach, które możemy zidentyfikować jako „super”. Może babcia ratująca małego szczeniaka, który wszedł po samochód? Może stająca w obronie wnuka, gdy ten potrzebuje wsparcia? A może po prostu babcia, która pomaga dobrymi radami?

Nic z tego!

Książka „Superbabcie” opowiada historię Rocha, którego życie byłoby wspaniałe, gdyby nie weekendy spędzane u babci. Bo czy może być coś gorszego dla ciekawego świata chłopca od nudnych wieczorków, trącących nieco myszką, w towarzystwie babci i jej wiekowych przyjaciółek? Czy może być coś nudniejszego od przeglądania zakurzonych albumów i wysłuchiwania ciągle tych samych wspomnień? Narzekań? Licytacji, kto ma więcej chorób? Czy może być coś bardziej absurdalnego od wdychania pierdów jednej z babć? Chyba nie. Sytuacja zmienia się, gdy w tajnym pokoju zostaje odnaleziony sprzęt szpiegowski, a niezdarne staruszki okazują się… sławnymi, wyselekcjonowanymi agentkami. Co więcej, nagle wybucha afera związana ze złodziejami koron, która rozgrzewa serce i umysł młodego chłopca…

Początek historii może wydać się nieco nudny – znajdziemy tu dość długie opisy babci i jej koleżanek, ich rutynę i przyzwyczajenia; dopiero gdy wybucha afera, całość zaczyna nabierać tempa i robi się ciekawie. Humor w tej powieści jest wszechobecny – znajdujemy go niemal na każdej stronie zarówno w tekście, jak i w dymkach. Jakby tego było mało jest on absurdalny, na granicy dobrego smaku. Wiem, że niektórym wyda się on głupkowaty i prostacki, ale mi nie przeszkadzał, moim dzieciom też nie. Przecież dzieci uwielbiają śmiać się z bąków, beków i innych obrzydliwości, więc sceny przedstawione w książce powinny do nich trafić.

Uważam, że powieść Mariusa Marcinkevičusa, jest bardzo nieoczywista i specyficzna. To książka bardzo, w moim odczuciu, nierówna. Początek, gdzie znajdują się opisy babć, jest naprawdę nużący; za to część, gdy babcie pokazują swoją prawdziwą naturę to istna petarda! Zaśmiewałam się przy niej do łez.

Polecam jej przeczytanie szczególnie tym, którym niestraszne bąki, gazy i inne tego typu obrzydliwości. Myślę, że każdy powinien sam zmierzyć się z prozą tego litewskiego autora i wyrobić na temat książki własne zdanie. Ja polecam!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Marius Marcinkevičus, „Superbabcie”, Kropka, Warszawa, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat