„Ta dziewczyna” – recenzja

Recenzja książki „Ta dziewczyna”.
Co wydarzyło się w Oxfordzie, (nie) zostanie w Oxfordzie.

Biorąc pod uwagę, iż rzadko sięgam po więcej niż jedną książkę danego autora, raczej nie jest mi dane obserwować ewolucji czyjegoś stylu. Zwykle polegam na pierwszym wrażeniu i jeśli nie jest ono zadowalające, nasza krótka znajomość kończy się szybciej niż się zaczęła. Wyjątek stanowią sytuacje pt. „z braku laku” i tak też jest w przypadku „Tej dziewczyny” Ruth Ware.

Latem zeszłego roku recenzowałam jej gatunkowy debiut na rynku brytyjskim „W ciemnym, mrocznym lesie”. „The It Girl” jest przedostatnią w jej dotychczasowym dorobku – za miesiąc premierę będzie mieć najnowsza „Zero Days”. Czy siedem lat, które upłynęło od stawiania pierwszych kroków w kategorii powieści z dreszczykiem, odcisnęło znaczące piętno na twórczości Ruth Ware? I tak, i nie, ale zacznijmy od początku, ponieważ, gdy zasiadłam do lektury nie zwróciłam uwagi na fakt, iż miałam już z nią do czynienia, tak więc moja ocena mogła być wolna od ciągłych porównań.

Termin it girl wziął swój początek od celebrytek kreujących trendy modowe, które następnie były powielane przez ich zgorzałe fanki. Można go jednak traktować szerzej i odnosić również do sfery kultury, urody, czy stylu życia. „Ta dziewczyna” ma dwie główne bohaterki, przy czym ta, do której odnosi się tytuł, nie żyje od dłuższego czasu. April Clarke-Clivenden nie dożyła końca pierwszego roku studiów, ale, zanim została zamordowana, zdołała sporo namieszać, wzbudzając podziw, zazdrość, pożądanie i nienawiść. 10 lat później Hannah, jej przyjaciółka i współlokatorka, dostaje wiadomość o śmierci człowieka skazanego za zabójstwo April, a dociekliwy dziennikarz sprawia, że kobieta zaczyna podejrzewać, że w ich studenckim kręgu znajomych nie wszystko było tak proste i niewinne, jak mogłoby się wydawać.

Akcja książki toczy się dwutorowo. Rozdziały współczesne „po” mieszają się z retrospekcyjnymi „przed”, co dodaje dynamizmu narracji, przy czym wszystkie pisane są z perspektywy Hannah (ostrzeżenie: dziewczyna zarówno w ciąży, jak i bez, podchodzi do wielu spraw zbyt uczuciowo). Nigdy nie dostajemy dostępu do myśli April, możemy jedynie polegać na tym, co o niej mówią inne postaci. W sumie, ma to sens, skoro mówimy o osobie o wielu obliczach; którą z jednej strony niby wszyscy kochali i chcieli (z) nią być, a z drugiej ktoś z jakiegoś powodu pozbawił życia. Jako czytelnicy mamy do wyboru: dołączyć do grupy jej cichych wielbicieli/obserwatorów lub zamienić się w detektywów próbujących rozwikłać zagadkę jej śmierci. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mogłam tak napisać, ale wreszcie komuś udało się mnie przyjemnie zaskoczyć zakończeniem książki.  Mimo iż droga do niego była przydługa (ponad 500 stron) i nieco wyboista (nie wszystkie alternatywne rozwiązania były równie przekonująco przedstawione), to jednak za sam składający się sensownie w całość finał należy się autorce wielki plus.

Na podstawie obu książek można zauważyć, że Ruth Ware lubi tematykę kobiecej toksycznej przyjaźni, burzących spokój emaili, ciągnących się dekadę tajemnic i mocno dramatycznej otoczki czasem wręcz duszącej wątki kryminalne. Z pewnością widać postęp, jeśli chodzi o rozwiązania fabularne, jednak nadal bywa smętnie i nie jest to ta dawka emocji, której osobiście szukam w dziale kryminał/thriller.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Ta dziewczyna”, Ruth Ware, Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań, 2023r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat