„Trzy gołębice” – recenzja

Recenzja książki „Trzy gołębice”.
Trzy dziewczynki. Trzy światy. Trzy charaktery.

Joanna, Zula i Jagoda nigdy tak naprawdę nie powinny się zaprzyjaźnić. Pannie z dworu wszakże nie wypadało, w tamtych czasach, zadawać się z kimś, kto posiadałaby odmienny status, a przecież ani Jagoda, ani Zula do jej świata nie pasowały. A jednak, coś pchało je w swoje objęcia.

Joanna jest delikatną i kruchą niczym porcelana dziewczyną, która – wbrew wszystkiemu i wszystkim – potrafi jednak postawić na swoim. Jagoda to dziewczyna ze wsi, córka karczmarza i jednego z największych gospodarzy. Jest świadoma swoich ograniczeń, ale i wdzięków, które bez skrupułów potrafi wykorzystać (swoją kreacją przypominała mi Jagnę z „Chłopów”). Z kolei Zula wiedzie z nich życie najsmutniejsze – na co dzień musi oglądać zapijaczoną matkę, ledwo starcza jej na jedzenie. Dziewczynki spotkały się przypadkiem i jak się okazało ten przypadek całkowicie zmienił ich życie. Stały się dla siebie takimi Muszkieterami – i chociaż żadna nie nosiła ani szpady, ani spodni to „jeden za wszystkich, wszystkich za jednego” mogłoby być ich życiowym mottem.

Niestety, nic nie trwa wiecznie. Sielankę trzech przyjaciółek zaburza pewien przystojny mężczyzna, który niespodziewanie pojawia się we dworze, a także wybuch wojny, w czasie której już nic nie będzie takie same… Czy ta nietypowa przyjaźń ma jakiekolwiek szanse, aby przetrwać?

Historia spod pióra Marleny Semczyszyn to z jednej strony niezwykle porywająca opowieść o przyjaźni, o zawiłości ludzkich uczuć, o tym jak ogromną siłą – również niszczącą – może być miłość. Z drugiej strony – dla mnie – to podróż do czasów, które już minęły; które czasem bawią i oburzają swoimi „obarczeniami”, a czasem powodują smutek, że dziś jest przecież całkiem inaczej. Bardzo przekonały mnie do siebie same bohaterki, na których portretach skupiła się autorka. Dla mnie dziewczęta były raczej jakimiś wielobarwnymi, zachwycającymi  swoją innością ptakami aniżeli gołębicami (zdaję sobie jednak sprawę, że tytuł „Trzy papugi” lub „Trzy egzotyczne ptaszyny” brzmiałby co najmniej śmiesznie), z których każda odznaczała się czymś, czego inna nie miała. Być może dlatego tak wspaniale się uzupełniały. Oczywiście na uwagę zasługują również postacie drugoplanowe, które doskonale dopełniają opowieść – Bunia (rzeczywiście z charakteru przypominała Bunię z Gumisiów), Michał, Jan i ta czarna owca rodziny – Marcel. Bez nich byłoby inaczej; jak w domu bez wystroju.

Autorka napisała piękną, wzruszającą powieść przez której karty płynęłam z całym korowodem emocji. Pokazała w niej, że dorastanie – niezależnie od tego czy nadchodzi w majętnym domu, czy w takim, w którym panoszy się bieda – zawsze jest trudnym i burzliwym doświadczeniem oraz że zdarzają się w życiu sytuacje, na które nigdy nie będziemy gotowi, choćbyśmy nawet codziennie, niezwykle skrupulatnie odrabiali pracę domową z życia.

Powieść polecam z całego serca i z pewnością sięgnę po inne książki pani Marleny. Autorce zaś życzę dalszych sukcesów na literackiej drodze!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Marlena Semczyszyn, „Trzy gołębice”, Videograf, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat