„W ciemności” – recenzja

Recenzja książki „W ciemności”.
Opowieść o człowieku, który po latach bycia więźniem horroru we własnej głowie stał się więźniem horroru zewnętrznego – epidemii samobójstw.

Karol Fitrzyk to chrzanowski miłośnik thrillerów psychologicznych Sebastiana Fitzka i specyficznych, głębokich analiz społecznych George’a Orwella. Książka „W ciemności”, reklamowana jako horror, zdaje się próbą dołączenia debiutującego autora do publicystów łączących psychologię z mrokiem i komentarzem społecznym. Opowiada historię Konrada, mężczyzny cierpiącego na lęki – przede wszystkim lęk przed ciemnością – od wczesnych lat dzieciństwa. Z uwagi na nasilenie objawów bohater trafił do szpitala psychiatrycznego, w którym miał nadzieję otrzymać pomoc. Zamiast tego jednak napotkał problem o wiele poważniejszy od „strachu” w głowie. (W tym miejscu warto zauważyć, że strach i lęk nie są tym samym, co nawet zostało wspomniane w książce, niestety tylko raz, a wcześniej i później Fitrzyk chyba o owym fakcie zapominał). Otóż kiedy z nieba spadła dziwna substancja, ludzie zaczęli chorować na lęk i popełniać masowo samobójstwa. W efekcie ostało się niewielu.

Powieść „W ciemności” rozgrywa się w dość krótkim czasie, bo liczącym zaledwie kilkadziesiąt dni. Rozdziały mają po kilka stron i czyta się je szybko. Czas przeszły przeplata się z teraźniejszym, dzięki czemu równocześnie poznajemy początki epidemii oraz sytuację bieżącą. W tym nie-do-końca-opustoszałym świecie Konrad co chwilę kogoś spotyka. Dziwne, że ludzie nie ukrywają się przed innymi, skoro część samobójców przed odebraniem sobie życia morduje pozostałych, ale cóż – niektóre pytania nie znajdują odpowiedzi. Zresztą w książce jest sporo takich dziwnych, mało przekonujących wątków. Pobyt Konrada w grupie oddającej się dziwnemu kultowi, cały wątek z byłą dziewczyną, a nawet główny wątek eksperymentu.

Podczas gdy powieści Orwella – twórczości Fitzka nie miałam okazji poznać – są nierealistyczne, ale trafne i przerażające, bo jako metafora jak najbardziej realistyczne, „W ciemności” wydaje mi się niewnoszącą niczego do światopoglądu czytelnika opowiastką z przeceny w małej księgarni. To raczej thriller dla młodzieży niż: 1) horror, 2) utwór dla dorosłych. Fabuła trochę nudzi, nie wywołuje emocji godnych horroru, nie jest wiarygodna (w przeciwieństwie do chociażby sagi o Harrym Potterze, w której świat przedstawiony jest wiarygodny i na czas czytania odbiorca staje się jego częścią). Dodatkowo w książce pojawiają się błędy językowe. Nie ma ich bardzo dużo, ale jednak sprawiają drobny dyskomfort, gdy się na nie trafia.

Czy polecam „W ciemności” Fitrzyka? Jeżeli nie ma się niczego ciekawszego do czytania, jak najbardziej. Książka nie jest zła. Stanowi odpowiednik filmu rodem z telewizji publicznej – puszczonego dla wszystkich, ale dla nikogo konkretnego. Widz ogląda, po czym zapomina. I właśnie taka jest debiutancka powieść Fitrzyka – perfekcyjna w nijakości.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Karol Fitrzyk, „W ciemności”, Novae Res, Gdynia, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat