„Zły” - recenzja

Recenzja książki „Zły”.
„Zły” to tylko najpoczytniejsze czytadło kryminalne czasów PRL-u? Czy gęste i mroczne świadectwo epoki? Czy Leopold Tyrmand zasługuje na pomnik niezłomnego antykomunisty?

Wydawnictwo MG po premierze „Gorzki smak czekolady Lucullus” I proponuje kolejną pozycję, której nie można przegapić. „Zły” Leopolda Tyrmanda to książka mocno osadzona w przeszłości, uznawana za klasykę literatury polskiej, ale także za zręcznie skonstruowany kryminał z wątkiem miłosnym.

W powieściach Tyrmanda trudno uciec od polityki, a raczej od szeroko rozumianej publicystyki, a powojenna Warszawa jest zazwyczaj jednym z jej bohaterów. Tak też jest w tym przypadku, ale nie można zatrzymać się tylko na samej historii. Trzeba wspomnieć, jak książka została przyjęta.

Sam fakt odniesienia się innych autorów do „Złego” pokazuje, jak szeroki był rezonans społeczny. I tak w 2008 roku Roman Dziekoński wydaje „W cieniu złego”, a Grzegorz Sołtysiak „Nie taka zła”. Powstało również wiele pozycji opisujących życie samego autora. „Zły Tyrmand” Mariusza Urbanka walczy z mitem niezłomnego antykomunisty. Postać Tyrmanda na pewno nie jest jednowymiarowa, to nie tylko kolorowe skarpetki, nawiązanie do bikiniarzy i jazz. Trzeba wspomnieć o jego przeszłości dziennikarskiej, a także o podróżach zagranicznych, które zdefiniowały jego twórczość. Jest przecież również karta „amerykańskiego” Tyrmanda.

„Zły” to pozycja, którą można odnaleźć pod hasłami związanymi z dawną milicją, czyli świata osadzonego w PRL-u, kiedy królowała Polska Ludowa. W związku z tym bohaterowie często zawitają do baru na śledzika i wódeczkę. Warszawa w tej soczewce pamięta jeszcze czas wojny – kamienice są zrujnowane, a ludzie zdezorientowani. Mimo to w powojennej Warszawie nie brakuje życia. Półświatek przestępczy i handel kwitną w najlepsze.

Leopold Tyrmand zaczyna od prostej historii, w której lekarstwa, jak i ich szybka utrata mogą zrujnować dzień. Pozorna opowieść przeradza się w barwny opis codziennego życia warszawiaków w latach 50. XX wieku.

Jak przystało na sprawną opowieść o miłości, nie brakuje tu również postaci kobiecych. Jedną z nich jest Marta Majewska, której uroda przykuwa uwagę i Olimpia Szuwar, zręczna przedsiębiorczyni.

Całość zamyka konwencja niby westernu, zderzenia dobra ze złem. Książka rozpoczyna się niewyjaśnioną serią napadów. Ofiarami są tylko okoliczni bandyci. Zakończenie jest zawsze takie samo: przestępcy zostają potraktowani wyjątkowo zręcznym sierpowym. Milicja przeprowadza dochodzenie, które ma doprowadzić do wykrycia i schwytania sprawcy. Obywatele zauważają, że tylko jeden człowiek ma odwagę ukarać prawdziwych przestępców. I tak, dla jednych „Zły” jest bohaterem, a dla drugich kolejnym zbrodniarzem.

Paradoksalnie ludzie zaczynają czuć się bezpieczniej, a samozwańczy „Zły” jawi się jako bohater, który niczym Batman chroni miasto. Jego najważniejszym znakiem rozpoznawczym staje się  nieprzeniknione i świetliste spojrzenie.

Kryminalna intryga została zbudowana za pomocą znaków rozpoznawczych twórczości Leopolda Tyrmanda: szczerości w opisywaniu rzeczywistości i braku ubarwień, w których pudruje powojenną rzeczywistość. Wielu twórców może mu pozazdrościć lekkości pióra i wyobraźni literackiej. Autor pokazuje również szeroki warsztat pisarski. Smaku całości dodaje specyficzny humor.

Wydarzenia poznajemy z różnych stron, czasem są to informacje od dziennikarzy, spokojnych obywateli, a także od samych przestępców. Nie brakuje również zmiany akcji i poruszania nowych wątków. Ten zmienny styl prowadzenia akcji pokazuje wielowymiarowość narracji. Mimo że od debiutu powieści minęło prawie 70 lat, to nadal książki Tyrmanda są świadectwem epoki w iście gawędziarskim stylu. Tyrmand przenosi czytelnika w realia powojennej Warszawy. Nie jest to jednak tylko świadectwo epoki. Autor to również kolorowy ptak, który pokazuje twarz reportażysty, bon-vivanta i ironicznego komentatora.

Nie jest to typowy kryminał równy współczesnym historiom morderstw. „Zły” to pozycja, w której nie brakuje dbałości o szczegóły, a co za tym idzie, wątków pobocznych. Leopold Tyrmand utkał nietypowe połączenie kryminału, westernu i literatury pięknej. Pozycja jest zamknięta w dość dużym tomie, bo liczy ponad 700 stron. Jest to idealna pozycja dla fascynatów minionej epoki.

Sylwia Wasin
(sylwia.wasin@dlalejdis.pl)

Leopold Tyrmand, „Zły”, Wydawnictwo MG, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat