„Kronika towarzyska lady Whistledown” – recenzja

Recenzja książki „Kronika towarzyska lady Whistledown”.
„A może czas zakochać się dziko, z pasją i bez strachu?”

Lady Whistledown jest nam doskonale znana z serii Bridgertonowie, która wyszła spod pióra Julii Quinn. Ona też wymyśliła enigmatyczną kobiecą postać, która prowadzi swoją kronikę towarzyską, dzieląc się w niej ze swoimi czytelnikami spostrzeżeniami i ploteczkami dotyczącymi towarzyskiej śmietanki Londynu, niejednokrotnie sarkastycznymi i ironicznymi. Oczywiście każdy, kto przeczytał serię o Bridgertonach, a właściwie jej czwarty tom, czyli „Miłosne tajemnice”, doskonale wie, kto kryje się za lady Whistledown. Nie zmienia to jednak faktu, że jej wzmianki niezwykle ubarwiały historię tej nietuzinkowej rodziny.

„Kronika towarzyska lady Whistledown” to antologia romantycznych opowiadań, które luźno nawiązują do Bridgertonów, bowiem główni bohaterowie są zupełnie nowi. Tak właściwie łączy ich właśnie tytułowa lady Whistletown, której komentarze rozpoczynają każdy rozdział. Warto dodać, że opowiadania są ze sobą powiązane -  niektóre postacie i wydarzenia przewijają się we wszystkich historiach. Każde z czterech opowiadań zostało napisane przez inną autorkę, w tym przez niezrównaną Julię Quinn.
Co znajdziemy w antologii? Przeczytamy historię pewnego narzeczonego, który po przeczytaniu wzmianki spod pióra Lady Whistledown postanowił wrócić do Londynu, aby zdobyć serce swojej ukochanej; dowiemy się jak przyjaźń dwojga ludzi, znających się od dzieciństwa, przeistacza się w miłość; znajdziemy również porzuconą debiutantkę wpadającą w sidła brata swojego niedoszłego męża oraz historię pewnej kobiety, która tak bardzo tkwiła w przeszłości, że nie potrafiła otworzyć się na teraźniejszość.

Opowiadania przepełnione są romantyzmem, iskrzą humorem i kipią emocjami. Fabuła antologii krąży wokół romantycznych historii charakterystycznych dla tego gatunku. Znajdziemy tu więc piękne, aczkolwiek dość nietuzinkowe damy w szykownych sukniach, dżentelmenów bardziej i mniej urokliwych, wystawne bale, plotki i ploteczki ze świata londyńskiej socjety oraz konwenanse, których ówcześnie niezwykle rygorystycznie przestrzegano. Każde z opowiadań jest inne, specyficzne, pisane w stylu charakterystycznym dla danej autorki, co może wywoływać u niektórych wrażenie pewnej nierówności. Jak dla mnie najmniej logiczne i wciągające opowiadanie napisała Mia Ryan – po prostu na tle innych wyszło nieprzekonywująco, co nie znaczy źle.

Nie wiem czemu, ale ogólnie nie przepadam za antologiami, ta jednak zdecydowanie przekonała mnie do siebie. Jej czytanie rozłożyłam sobie na cztery wieczory, aby móc każdy z nich przeżyć z inną bohaterką i wczuć się w ten niepowtarzalny klimat. Nie ukrywam, że fantastycznie spędziłam z nimi czas.

„Kronika lady Whistletown” to antologia, która pobudza zmysły i wprowadza romantyczny nastrój. Dzięki cudownym fabułom napisanych lekkimi piórami autorek możemy bezkarnie zanurzać się w tych magicznych wydarzeniach, chłonąć ich czar i cóż.. może przy okazji pomarzyć o jakimś bajecznie bogatym milordzie? Czemu nie? Polecam z całego serca!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Suzanne Enoch, Karen Hawkins, Mia Ryan, Julia Quinn, „Kronika towarzyska lady Whistletown”, Zysk i S-ka, Poznań, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat