„Paddington w ZOO” – recenzja

Recenzja książki „Paddington w zoo”.
Czy niedźwiedź w zoo wróży kłopoty?

Każdy bajkowy niedźwiadek ma swój ulubiony przysmak. Miś Yogi i jego przyjaciel Boo – Boo specjalizowali się w wyjadaniu słodyczy z piknikowych koszy turystów przybywających do Parku Yellowstone, Miś Puchatek obżerał się do nieprzytomności miodem, a Paddington… cóż – on najbardziej lubi kanapki z marmoladą, które je zawsze, wszędzie i z każdej okazji.

Kanapki w tej części przygód Paddingtona nie są bez znaczenia, ponieważ nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że misiowi wszystkie w jakiś dziwny sposób zostały odebrane…. Judyta i Jonatan postanowili zabrać Paddingtona do zoo. Niesforny niedźwiadek był bardzo ciekawy, kogo tam spotka i co zobaczy. Pech zaczął go prześladować już przy klatce z papugą, gdzie ta, bez pozwolenia, odgryzła mu kawałek ulubionego przysmaku. Również pobyt przy wybiegu dla wilków okazał się dość niefortunny, gdyż wystraszony wyciem zwierzęcia niedźwiadek, wypuścił kanapkę z rąk. Kiedy kolejna została wciągnięta przez trąbę słonia, Paddingtonowi przyszło na myśl, że „wycieczka do zoo to wcale nie był taki dobry pomysł”. Czy los okaże się dla misia i jego kanapkowych zapasów łaskawy? Sięgnijcie po tę książeczkę i dowiedzcie się sami!

Kolejna odsłona przygód niesfornego, uroczego misia bawi, uczy i sprawia wiele radości. Czytając te książeczki swoim synkom, często mam wrażenie, że sama jestem małą dziewczynką, która dopiero wkracza w świat literatury i cieszy się każdym przeczytanym słowem. Być może jestem zbyt mało dorosła albo jakoś dorośle dziecinna (a może jedno i drugie), ale te książki autentycznie mnie bawią i, o dziwo, nie nudzą. Mogę je czytać swoim maluchom po kilka razy dziennie i wcale nie czuję się znudzona. Zawsze znajdę coś nowego, rozczulę się nad słowami naszego bohatera lub wzruszę ilustracją na ostatniej stronie, na której to mały, przesłodki kudłacz otoczony artykułami biurowej użyteczności zawzięcie pisze list zapewne do cioci Lucy z Peru.

„Paddington w zoo” podobnie jak inne książeczki z tej serii (m.in. „Paddington artysta” czy „Paddington i wielkanocne jajka” ) są naprawdę warte uwagi dla rodziców i ich dzieci. Nie ma tu ani agresji, ani niestosownych słów, ani szeroko pojętego zła. Jest za to wzajemnie zrozumienie, przygoda i małe kłopoty, z których można się później pośmiać. Wszystko oczywiście za sprawą przesłodkiego, absolutnie przeuroczego i włochatego bohatera, który potrafi wywołać uśmiech na twarzy nawet największego ponuraka. Polecam z całego serca tym, co szukają wartościowej lektury dla dzieci i tym, którzy sami chcą tym dzieckiem być, chociaż przez kilka krótkich chwil.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

M. Bond, „Paddington w zoo”, Znak, Kraków, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat