„Pętliczek” – recenzja

Recenzja książki „Pętliczek”.
Historia rozterek rozrywających bohatera na różne strony. Nowy początek wieloletniej opowieści o mężczyźnie będącym więźniem swojej głowy.

„Pętliczek” to pierwsza powieść Piotra Brencza – po którą jednak sięgnęłam dopiero po przeczytaniu „Pożycia” i zachwyceniu się nim – poświęcona Piotrowi Barszczowi, mężczyźnie cierpiącemu z powodu uwięzienia w swojej głowie. I tym razem czytelnik musi zmierzyć się ze skomplikowanymi, trudnymi, nierzadko destrukcyjnymi myślami bohatera, z którymi sam Piotr raz po raz przegrywa. Trzeba być gotowym na zmiany narracji pomiędzy rozdziałami, a nawet na zmiany form opowiadania: raz rozdziały są klasycznie powieściowe, innym razem stanowią dziennik bądź scenariusz sztuki.

Mimo iż sama napisałam do wydawnictwa Zysk i S-ka z pytaniem o możliwość zrecenzowania „Pętliczka”, nie miałam pojęcia, że stanowi pierwszą część historii znanego mi bohatera. Rozpoczęcie lektury było dla mnie zatem ogromnym zaskoczeniem i jednocześnie radością. Zyskałam okazję poznania Piotra sprzed ery rozsypania psychicznego po utracie Honoraty. Tak jak przypuszczałam podczas czytania „Pożycia”, wcześniej wcale nie było z nim znacznie lepiej. Przed rozstaniem również dręczyły go destrukcyjne myśli, choć innego rodzaju: wcale nie wiedział, czy pragnie zostać z Honoratą. Nie był zadowolony z awansu w pracy ani niczego innego. Nie był zadowolony z życia i przez cały czas – przez całą treść „Pętliczka” i „Pożycia” – szukał zmiany na lepsze i gonił za tym, czego akurat nie miał.

Jak się okazało, problemy psychiczne bohatera pojawiły się dużo wcześniej, być może były z nim od wczesnego dzieciństwa. Związek z Honoratą od poznania tej dwójki do okresu przedstawionego w „Pętliczku” niejako zawiesił na moment depresję, z którą zdaje się zmagać Piotr. Z czasem doszło wypalenie zawodowe, niezadowolenie z życia prywatnego, alkoholizm i ogólne zagubienie. O ile „Pożycie” pokazuje szybkie staczanie się Piotra, o tyle „Pętliczek” stanowi obraz nowego początku depresji. Nowego początku końca, który przyszedł po wieloletniej przerwie.

Zakwalifikowanie „Pętliczka” do literatury pięknej jest nad wyraz trafne. Powieść stanowi dramat obyczajowy, jeśli chodzi o treść, natomiast została napisana w sposób piękny, artystyczny. Przypomina potok myśli przelany na papier, jednak ubrany w poprawne językowo i łatwe do przyswojenia zdania. Wzbudza emocje (m.in. przykrość, żal), pobudza do refleksji. Piotr jest bohaterem tragicznym przez problemy psychiczne, z których nie potrafi się wyzwolić. Zamiast szukać pomocy, szuka ucieczki – przede wszystkim od samego siebie, choć zwala to na powody zewnętrzne: zła praca, najpierw niewłaściwa partnerka, a potem jej brak, deficyt znajomych, niesamodzielność finansowa, małe i ciasne mieszkanie.

Mam nadzieję, że w nadchodzących latach nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka pojawi się trzecia powieść Brencza o życiu Piotra. Bardzo na to liczę, bo zakończenie „Pożycia” jest otwarte, a sięgnięcie po „Pętliczek” jeszcze bardziej zaangażowało mnie w historię bohatera i pozostawiło niedosyt.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Piotr Brencz, „Pętliczek”, Zysk i S-ka, Poznań, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat