„Uresko duga noc” – recenzja

Recenzja książki „Uresko duga noc”.
Uresko świetna podróż w głąb psychiki głównego bohatera.

Powieść egzystencjalna na miarę XXI wieku. Humorystyczna i refleksyjna zarazem. Lekka i przyjemna, ale smutna i gorzka. Do tego wulgarna, kolokwialna w treści, a jednak głęboka i wysublimowana w przesłaniu. W formie – interesująca i oryginalna. To chyba najdokładniejszy opis „Uresko dugiej nocy”, jaki potrafię stworzyć. Książka stanowi połączenie przeciwieństw, które pasują do siebie jak słodkie do kwaśnego. Raz o rzeczach poważnych i dotykających ludzkiej psychiki opowiada nonszalancko, z użyciem przekleństw i potocyzmów, innym razem do opisu rzeczy błahych stosuje finezyjną formę. Czysta rewelacja.

A to dopiero debiut Bartłomieja Szmytkowskiego. Autor wziął na tapet zagubionego mężczyznę cierpiącego na samotność, dotkniętego alkoholizmem i mierzącego się z demonami przeszłości (a także teraźniejszości i spodziewanej przyszłości). Tych ostatnich jako czytelnicy nie poznajemy, możemy jednak domniemywać na podstawie urywków wspomnień z bliższej i dalszej historii bohatera. Jego tytułowa „uresko duga noc” – jak określił ją pewien żul pospolity: przedstawiciel dwunożnego żula miejskiego, a przy okazji jeden z wielu przypadkowych rozmówców głównego bohatera – skojarzyła mi się z trzema spotkaniami Ebenezera Scrooge’a z duchami świąt Bożego Narodzenia. Może i spotykane osoby oraz wyobrażenia osób nie pokazują mężczyźnie niczego wprost, jednak naprowadzają go na kolejne kierunki wędrówki po swojej psychice.

Przez długi czas mężczyzna myśli, że kluczem do rozwiązania zagadki – albo przynajmniej najważniejszym punktem tej „uresko dugiej nocy” – jest napisanie wiersza poświęconego samotności. Przypomina Adasia Miauczyńskiego z „Dnia świra”, który nie może dokończyć wiersza. W tym przypadku jednak wiersz jeszcze nie istnieje, a bohater powieści nawet nie ma na czym go napisać. Ani czym. Kiedy już zdobywa niezbędne akcesoria, posłuszeństwa odmawiają pamięć lub kreatywność. Mężczyzna musi sobie w końcu odpowiedzieć na pytanie, czy tu aby na pewno chodzi o stworzenie wiersza, czy może jednak o coś innego.

„Uresko duga noc” Szmytkowskiego jest jedną wielką metaforą. Chociaż fabuła toczy się w rzeczywistości, jest to rzeczywistość widziana oczami osoby pijanej i samotnej. Prawdziwe elementy świata mieszają się z urojonymi, wyobrażonymi, a także poetyckimi. Autor nie daje żadnych odpowiedzi, więc czytelnicy muszą znaleźć je sami. Prawdopodobnie każdy wyniesie z lektury trochę inną naukę. A nawet jeśli ktoś nie wyniesie niczego, to moim zdaniem czytanie „Uresko dugiej nocy” jest zajęciem tak przyjemnym, że nawet to może stanowić dobry powód, by poświęcić jej czas.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Bartłomiej Szmytkowski, „Uresko duga noc”, Novae Res, Gdynia, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat