„Wigilia ze skutkiem śmiertelnym” – recenzja

Recenzja książki „Wigilia ze skutkiem śmiertelnym”.
„Fabuła” ze skutkiem mizernym.

Jeśli chodzi o filmy, seriale i literaturę świąteczną, może się wydawać, że wszystko już było i nic nowego w tej tematyce się nie wymyśli. Fakt ten albo się pokornie akceptuje albo z uporem maniaka szuka czegoś, co chociaż trochę odbiega od ustalonego porządku. Sama zależnie od humoru waham się między dwoma podejściami. Kiedy sinusoida padła na opcję numer 2, moją uwagę przykuła „Wigilia ze skutkiem śmiertelnym” Iwony Banach. Napis na okładce głosił, że „To nie będzie cicha noc, to będą zupełnie inne święta” i mimo ogólnego rozczarowania muszę się zgodzić, że był wyjątkowo trafny - całe szczęście, że święta raczej tak nie wyglądają, ale zacznijmy od początku.

Miejscem akcji jest miasteczko o nazwie Leszyn, a punktem wyjścia rozstanie Miłki i Karola spowodowane wyjściem na jaw faktu, iż jest on skończonym dupkiem (kobieta najwyraźniej musiała być wyjątkowo ciemna/ostro zaślepiona przez owe 7 lat wspólnego mieszkania). Po wygranej w totolotka wieloletni partner, czy raczej utrzymanek, za podszeptem mamusi stwierdza bowiem, że będzie ślub, będą wigilijne zaręczyny w gronie całej rodziny, ale najpierw podpisanie przedmałżeńskiej intercyzy. Miłka ten pomysł kwituje ucieczką do babci, gdzie topi smutki w butelce wódki, czy czegoś innego. Tymczasem reszta familii zgodnie z planem spotyka się przy umówionym śledziku, a pewien diabeł (tak, diabeł o którym zarys w ogóle nie wspominał, a szkoda) imieniem Lucjan zostaje wykopany z domu przez ojca i wysłany na poszukiwania żony. W Boże Narodzenie, w lokalu, który dzień wcześniej gościł biesiadników, zostają odkryte zwłoki i w sprawę zostaje wmieszana policja.

Może jest to skutek generalnego stronienia od polskich książek, ale, jeśli odrzucimy świąteczne ramy, które też w zasadzie są tylko ramami, bo wbrew tytułowi samym klimatem „Wigilia…” nie grzeszy, bardzo przypomina mi „Nagle trup” Marty Kisiel. Mnóstwo bohaterów, wiele bałaganu i chaosu, dialogi ciągnięte, żeby tylko jeszcze to bardziej pogmatwać i tym razem jeszcze bardziej nie moje poczucie humoru bazujące na seksie, wulgaryzmach i kloaczności. Niby obie to komedie kryminalne, a jednak bardziej od tych pozycji bawiło i ciekawiło mnie „Nim skończy się noc” Bartosza Szczygielskiego. Naprawdę jest różnica między rozwojem akcji i postaci, a ciągłym zarzucaniem czytelnika głupotami i sucharami na jedno kopyto do momentu, aż stwierdzi, że szkoda na to jego czasu.

Podsumowując, owszem „Wigilia ze skutkiem śmiertelnym” to są „zupełnie inne święta”, ale zamiast salw śmiechu wywołały u mnie jedynie uczucie ulgi, że moje są tak zwyczajne i niewidowiskowe.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Wigilia ze skutkiem śmiertelnym”, Iwona Banach, Wydawnictwo Skarpa Warszawska, Warszawa, 2022r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat