„Potrzask” – recenzja

Recenzja książki „Potrzask”.
Przeczytana z sentymentu do serii, ale niepozbawiona wad.

Seria z komisarzem Grzegorzem Sikorą liczy już 5 tomów. Po fenomenalnym wręcz „Łowcy” i genialnych „Sidłach” nadeszły kolejne części, w tym poprzedzająca recenzowany tom „Nagonka”, w  którym to fanatyczny nacjonalista, Cieślak, pchnął głównego bohatera nożem.

„Potrzask” rozpoczyna walka Sikory o swoje życie, choć wiadomo było, że ten ocaleje, bo inaczej seria z nim nie miałaby większego sensu. Poza tym komisarza i jego partnera i tak spotkało mnóstwo nieszczęść; wręcz mogłoby się wydawać, że limit zła dla tej dwójki został już osiągnięty, a nawet przekroczony.

Właściwie to nie wiem, co o tej powieści napisać. Naprawdę lubię tę serię i sięgnęłam po tę książkę i z ogromnej ciekawości, i z sentymentu, ale tym tomem jestem po prostu koszmarnie zmęczona. Przeczytałam go bardzo szybko, ale wielokrotnie czułam jakiś nieokreślony zgrzyt. Gdyby to była moja pierwsza książka autora, jaką czytam w swoim życiu, może nie byłoby to dla mnie aż tak boleśnie odczuwalne, ale tak się składa, że przeczytałam niemal wszystkie pozycje z jego dorobku. Miałam wrażenie, że wątków, zbrodni, poszukiwań jest tak dużo, że aż do przesytu. Mamy tu: niezrównoważonego Młotkarza, który młotkiem zabija starsze panie; mamy zmarłego kolekcjonującego czaszki; parę policjantów zamordowanych na służbie przez zazdrosnych współmałżonków; porwanie Piotrusia przez Warłaczów; mamy wreszcie jakiegoś bliżej nieokreślonego mordercę żywiącego się ludzkim mięsem i na koniec policjanta, który chciał zgwałcić dziewczynę na wsi pod Wrocławiem. Jak dla mnie to zdecydowanie za dużo. Przeskakiwanie pomiędzy tymi wątkami, zagęszczenie tychże wątków i zbrodni jest tak duże, że… odechciewa się czytać dalej.

W „Potrzasku” wszystkiego jest zbyt dużo! Tak naprawdę wystarczyłoby pogłębić sprawę Młotkarza, trochę ją skomplikować, dorzucić porwanie Piotrusia (ten wątek akurat się autorowi udał) i to wystarczyłoby nawet wymagającemu czytelnikowi. A w kolejnym tomie skupić się na kolejnym ciekawym śledztwie. Upychanie wszystkiego pod korek - tych samych żartów, przemocy, cierpienia, seryjnych morderców, katastrof spadających na bohaterów - sprawia, że powieść zaczyna być mocno odrealniona, przestaje mieć powiązanie z rzeczywistością. A właśnie za to ceniłam autora!

Podsumowując, muszę stwierdzić, że mam dość Grzegorza Sikory i jego perypetii; przynajmniej na razie. Jak dla mnie „Potrzask” to najsłabszy tom z całej serii napisany bez celu, bez ładu i składu. Nagromadzenie seryjnych morderców jest tak duże, że strach się bać o ten Wrocław, który stał się w powieści kryminalną kolebką Polski. Mimo wszystko wierzę, że serię da się uratować. Może po prostu w kolejnym tomie zrobić jedno, ale porządne śledztwo? Trochę przystopować? Dać odetchnąć i bohaterom, i czytelnikom?

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Piotr Kościelny, „Potrzask”, Skarpa Warszawska, Warszawa, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat